Ostatnio oglądałem fantastyczny film „Marley i Ja”. Film, oparty na bestsellerowych pamiętnikach Johna Grogana, opowiada o perypetiach pewnego ambitnego dziennikarza z psem Labradorem. Film przypomina mi troszkę moje własne realia.

BergoKupując dom postanowiłem podarować Ewie małego, wspaniałego Labradora. I zaczęło się. Pierwsze półtora roku masakra. Ale teraz to sielanka. Nikt, kto nie posiada psa nie jest chyba w stanie sobie wyobrazić jakim może on być przyjacielem. Nasz Bergo to wspaniały pies i cudowny towarzysz. Zawsze jest przy tobie i szczerze uśmiechnięty. Nie znosi samotności, a jego radość jak się w domu pojawiamy (np. po pracy) jest nie do opisania. Potrafi trzy buty do pyska włożyć i w koło nas nosić z radości. Ogonem merda tak gwałtownie, że małemu dziecku by krzywdę zrobił. Nie wyobrażamy sobie co będzie jak kiedyś go zabraknie. A film pokazuje również co się dzieje jak jego kres przychodzi. 🙁